niedziela, 30 grudnia 2012

Rozdział 1.

            Nie musiała długo czekać na zastanowienie się. Wybrała pierwszy lepszy pomysł na zaczęcie swojego życia od nowa. Bez wrednych ludzi w domu. Bez mieszkania na strychu. Bez jedzenia resztek posiłków. Postanowiła uciec. Bowiem, jej zdaniem ucieczka w tym momencie była dla niej najodpowiedniejsza. Ale czy to był dobry pomysł? Nigdy nie wychodziła dalej niż do parku, który znajdował się dokładnie 90 kroków od miejsca, w którym mieszkała. Skąd wiadomo, że dokładnie 90? Gdy nie chciała szybko wracać do domu, szła spacerkiem. Wtedy naliczyła się do 90. A co dzieje się poza granicami owego parku? Co ją tam czeka? Czy przetrwa? I jak długo?
- Aaghh! Boże, miej mnie w opiece. - pomyślała i podeszła do prowizorycznej szafy, którą sama zbudowała ze starych desek i gwoździ. Wzięła jedyną, starą i podartą lekko walizkę i schowała do niej najbardziej potrzebne rzeczy. Następnie związała mocno trzy prześcieradła ze swojego łóżka i spuściła na tył domu najpierw walizkę, a następnie sama powoli zjechała na dół. Była zdecydowana. Nie wiedziała co może czekać ją po tym wolnym dniu. Czy będzie musiała później pracować jeszcze ciężej niż dotychczas? Jak wiele się zmieni? Miała tyle pytań i na żadne z nich nie mogła znaleźć odpowiedzi. Wierzyła jednak, że gdzieś tam czeka ją lepsze życie. Być może samotne. Być może z bezpańskim zwierzęciem. Ale lepsze. O wiele lepsze niż to, które miała do tej pory.

            Minęły dwa dni. Chelsea znów obudziła się na parkowej ławce. Była już tak daleko od domu. Nie miała zamiaru się wracać. Wiedziała, że to nie będzie dobry wybór. Usiadła na ławce i przetarła twarz dłońmi. Nie wiedziała co począć, ale cieszyła się, że jest wolna. W końcu.
- O, witaj. - usłyszała nad sobą męski głos. Podniogła głowę i zauważyła dobrze zbudowanego, średniego wzrostu mężczyznę, który uśmiechał się w jej stronę. Odwzajemniła gest i odpowiedziała - Biegnę tym parkiem po raz drugi od dwóch dni i znów Cię spotykam - rzekł - Mogę się przysiąść?
- Proszę.. - przesunęła się, robiąc miejsce nieznajomemu.
- Proszę wybaczyć moją ciekawość, ale.. Co robisz tutaj tak wcześnie? Dziś i wczoraj... Mniej więcej o tej samej porze wpadam na Ciebie. Dopiero teraz zdecydowałem się porozmawiać. Czy mogę Ci jakoś pomóc?
- Wybacz, ale nawet cię nie znam. Nie wiem czy nie jesteś jednym z tych idiotów, którzy mnie wykorzystywali przez tyle lat. Nie wiem, czy nie wynajęli cię do śledzenia mnie. Nic nie mogę Ci powiedzieć.
Nieznajomy nie wiedział jak zareagować na to, co powiedziała dziewczyna. Jacy idioci? Jakie śledzenie?
Chłopak był wyjątkowo wrażliwym człowiekiem, dlatego nie miał zamiaru tak szybko odejść od dziewczyny. Czuł, że nie wybierała się na spacer tak wcześnie rano. Bo jak wyjaśniłaby walizkę stojącą koło ławki? Wystawił w stronę dziewczyny dłoń.
- Nazywam się Justin.
- Chelsea. - uścisnęła jego dłoń.
- Co jeszcze musisz o mnie wiedzieć, bym mógł Ci pomóc?
- A kto powiedział, że potrzebuję twojej pomocy?
- Nikt. Ale uważam, że jej potrzebujesz.
- Źle uważasz. Wybacz, ale spieszę się. - Anderson wstała z ławki, złapała walizkę i bez słowa pożegnania odeszła.
            Chłopak jeszcze długą chwilę siedział na ławce myśląc o dziewczynie. W końcu sam odbiegł w stronę swojego domu.

            Chelsea nie miała konkretnego celu. Nie wiedziała dokąd się udać. Nie miała gdzie iść. Kiedy zauważyła, że chłopak odszedł w swoją stronę wróciła na ławkę. Znajdowała się w głąb parku więc wydawało się, że to dobre miejsce na schowanie się przed światem. Ale czy aby na pewno? Była głodna i chciało jej się pić, ale była przyzwyczajona do takiego stanu. Pamięta czas, gdy nic nie jadła przez prawie tydzień! A ciągła praca męczyła ją naprawdę mocno. Jedynie jej silna wola pozwoliła przetrwać jej te ciężkie dni.

            Justin wracając do domu nie mógł przestać myśleć o tej krótkiej rozmowie między nim, a nieznajomą dziewczyną. Była dla niego zagadką, którą chciał rozwiązać. Była trudna. Doskonale o tym wiedział. Miał nadzieję, że jeszcze kiedyś ją spotka. Pozna ją bliżej. Dowie się czegoś na temat jej życia, które opisywała rozmawiając z nim. Postanowił spotkać się z kumplem i opowiedzieć mu wszystko.

- To szaleństwo! - usłyszał po skończeniu swojego monologu.
- Właśnie to chciałem usłyszeć. - zaśmiał się cicho. - Ale poważnie. Uważasz, że warto będzie ją odnaleźć?
- Najpierw zastanów się dlaczego tak bardzo Ci na tym zależy.
- Sam nie wiem! Po prostu... Kiedy ją zobaczyłem coś we mnie wstąpiło.
- Ty zwariowałeś! - rozumiał dlaczego jego przyjaciel tak sądził.
Mówił tak samo za każdym razem kiedy chodziło i dziewczynę.
Justin był bardzo wrażliwym chłopakiem. Nie mógł patrzeć na dziewczyny, które cierpiały. Właściwie... Nie zawsze wiedział, czy rzeczywiście cierpiały, ale Chelsea... Według niego ta dziewczyna nie miała życia. Sam nie wiedział dlaczego tak sądził. Może przez jej wygląd? A wyglądała naprawdę źle. Mizernie wręcz. [...]

            Zbliżał się wieczór. Justin leżał w łóżku i patrzył tępo w sufit. Zostało mu jeszcze pół godziny na przyjście kumpla, z którym miał wybrać się na wieczorny mecz koszykówki na miejscowym boisku do gry. Zastanawiał się czy przechodząc przez park znów wpadnie na dziewczynę. Chciał, a zarazem nie chciał jej spotkać. To było dla niego naprawdę dziwne. Dlaczego tak bardzo przejmował się tą dziewczyną?!
- Stary! - usłyszał głos kumpla, z którym się umówił. Zdziwiony spojrzał na niego, a potem na zegarek. - Nie słyszałeś jak Cię matka wołała?
Justin kiwając przecząco głową wstał z łóżka. Zabrał czapkę i podszedł do chłopaka. Razem wyszli z jego pokoju, a następnie z domu. Idąc w stronę boiska nie rozmawiali. Justin szedł zamyślony, a Chris'a bardziej interesowało powoli zasypiające miasto niż rozmowa z najlepszym przyjacielem. Obaj doskonale wiedzieli o czym myślał szatyn. Bieber nie chciał, albo po prostu nie mógł wyrzucić z głowy nieznajomej dziewczyny. Przechodzili przez park, w którym rankiem Justin spotkał się z Chels. Usłyszeli krzyki dziewczyny.
- Stary, zwariowałeś? Co jeśli to jakiś morderca?! - Chris złapał szatyna za ramię zatrzymując go. Justin wyrwał się z jego uścisku.
- Daj spokój! Jedynym mordercą w tym mieście był Hamster! A on już nie żyje.
- No nie wiem...
- Nie możemy tego tak zostawić. Ja idę. - Justin nie patrząc na kumpla ruszył w stronę miejsca, od którego dobiegały krzyki. Widział jedynie ciemne włosy krzyczącej dziewczyny zza drzewa, a obok ławki stojącej niedaleko - walizkę. Podbiegł do mężczyzny, który wykorzystywał leżącą na ziemii dziewczynę. Odciągnął go od niej i zawołał kumpla. Kiedy Chris przybiegł na miejsce tego zdarzenia pomógł dziewczynie wstać i poprawić ubrania, które miała na sobie ubrane nieco dziwnie. Justin odpędził starszego mężczyznę mocnym uderzeniem w policzek.
- Wszystko w porządku? - zapytał podchodząc do Chris'a przytulającego Chelsea.
Dziewczyna rozpoznając głos chłopaka oderwała się od bruneta i spojrzała na Bieber'a.
- Nie mów, że mnie śledziłeś. - była zdenerwowana. Jeszcze by brakowało tego, że Justin mógłby ją śledzić.
- Nie, skąd! - uniósł ręce w górze jakby chciał się przed czymś obronić. Złapał ją za ramię - Jak się czujesz?
- Źle. Słabo mi... - szepnęła i zamrugała oczami. Wyglądała jak mała, całkowicie śpiąca dziewczynka. Po chwili nie mogła utrzymać się na własnych nogach. Delikatnie osunęła się na Justin'a, który zwinnie złapał ją w pasie chroniąc ją przed całkowitym upadkiem.
- Chris... Uważam, że z naszej dzisiejszej gry wychodzą nici. - spojrzał na kumpla podtrzymując drobne ciało dziewczyny.
Christian bez słowa odpowiedzi wyciągnął z kieszeni telefon i zadzwonił po karetkę. Następnie pomógł Justin'owi "przenieść" dziewczynę na ulicę, gdzie mieli zaczekać na karetkę.


ooo

Osobiście uważam, że ten rozdział nie jest idealny, ale ponieważ jedna z... moich czytelniczek, a mianowicie - Stay Strong uważa, że powyższy rozdział jest świetny - postanowiłam dodać to takim, jaki jest.
Liczę, że wam się spodoba.

PS. Chciałabym podziękować wszystkim serdecznie za komentarze pod ostatnią notką.
PS.2 Chciałabym życzyć wszystkim szczęśliwego nowego roku.

10 komentarzy:

  1. Małgosia. ♥30 grudnia 2012 11:27

    Ja również uważam, że ten rozdział jest świetny. ♥ Nie rozumiem co Ci się w nim nie podoba. Jestem przekonana, że nawet jeśli komuś się on nie spodoba, to ten ktoś weźmie pod uwagę fakt, iż pisanie pierwszych rozdziałów nie jest łatwe. Sama powtarzałaś mi to wiele wiele wiele razy:)
    Ciekawe jak potoczą się dalsze losy Chelsea. Ciekawe jak zareaguje Justin. Co zrobi później. Jak się zachowa w stosunku do dziewczyny.
    Czekam na kolejny rozdział! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już ci mówiłam rozdział mi się cholernie podoba i mam nadzieję, że nie odejdziesz po 7 r ; o Pamiętaj mówiłam, że cię znajdę i zadźgam palcem Więc dawaj mi tu szybko 2 bo nie mogę się doczekać ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Jak mam nie odejść po siódmym rozdziale, to odejdę sobie po ósmym, albo po dziewiątym, co Ty na to? Hah! Nie no żartuję. Sama mam nadzieję, że chociaż z tym opowiadaniem uda mi się dotrwać do końca. ♥

      Usuń
    2. Wgl masz nie odchodzić, jasne!? Pamiętaj zadźgam cię palcem xdd ;D

      Usuń
    3. Moje postanowienie noworoczne:
      NIE OPUŚCIĆ TEGO BLOGA.
      Powód:
      ZADŹGANIE PALCEM PRZEZ CAM.

      Nie bój żaby. :D xdd

      Usuń
  3. Na początek dziękuje za obszerny komentarz dla siebie, ogromny szacun dla ciebie, że nie zniechęciłaś się po 1 rozdziale :D. Będę informowac oczywiście i będzie mi miło jeśli ty mnie również, dziękuje też za dodanie do linków, odwiędzam się tym samym :D
    Prawie weszłam a tutaj widzę 1 rozdział, ja to mam wyczucie :D
    Zastanawiałam się w jakich okolicznościach bohaterka pozna Justina i się wyjaśniło :D
    Uważam, że ucieczka nie jest dobrym sposobem na życie jednak w tym wypadku zapewne postąpiłabym podobnie, bo co to za życie w domu, gdzie człowiek żyje jak wiezien nie jak człowiek. Chelsea podjęła dobrą decyzję i mam cichą nadzieję, że los wreszcie wynagrodzi jej krzywdy, może spotkanie chłopaka jest już jednym z tego typu wynagrodzen?, byle tylko zachował się na poziomie, bo szkoda byłoby dziewczyny, dosyć już złego przeszła.
    Pozdrawiam :).
    P.s Również życzę ci udanego sylwestra, szampańskiej zabawy i spełnienia tych marzeń, których nie udało ci się zrealizować w tym konczacym się roku.
    zagubione-uczucia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeej. Ty również się tu rozpisałaś, nie powiem. :)
      Oczywiście, że będę Cię informować. :)
      Dziękuję również za dodanie mnie do swoich linków. Miło mi. ;)

      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. A więc witaj :)
    Nie mam nic przeciwko temu żebyś mnie informowała.
    Najpierw chcę podziękować Ci za przemiły komentarz, który u mnie pozostawiłaś :)
    A teraz rozdział. Czytało się bardzo szybko, przyjemnie, nie wychwyciłam żadnych błędów ani nic, jedna tylko literką była "i", zamiast "o" ("Mówił tak samo za każdym razem kiedy chodziło i dziewczynę.") Spodobał mi się sposób, w jaki Justin zainteresował się Chelsea. Nie jest w stosunku do niej nachalny, jednak widać, że się o nią martwi. Gdy tylko usłyszał w parku krzyki dziewczyny, nie zważając na to, że może wpakować się w tarapaty, podbiegł do niej i uratował ją, jak dzielny królewicz (ale mi się tu porównania nasuwają... xD). Chris też ma tutaj fajny charakter, choć taki trochę nieogarnięty, mi się wydaje. No i tchórz. Z początku zaczął gadać o mordercy, co świadczy o tym, że się bał. Co do samej głównej bohaterki, to nadal nie jestem pewna jej charakteru. Taka zwyczajna dziewczyna, z trudną przeszłością, która chodzi głodna i nie ma się gdzie podziać. No, ale mam nadzieję, że zawróci Justinowi w głowie, prawda? :D
    Chyba już wyczerpałam cały temat, więc pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie na pierwszy rozdział, który pojawi się po południu trzeciego stycznia :)
    Asuria ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że znalazłam się na tym blogu. Zaintrygowało mnie Twoje opowiadanie nie mówiąc już o tym, że zdążyłam zakochać się w głównych bohaterach (co mam nadzieję, nie ulegnie zmianie). Biedna Chelsea, szkoda mi jej. Skrzywdzona przez życie, rodzinę... Muszę przyznać, że wybrałaś piękną dziewczynę. To chyba aktorka z Pretty Little Liars, nie mylę się? No i jeszcze ten Justin... Obłęd :)
    Końcówka bardzo mi się spodobała i mam nadzieję, że nie będzie to jedna z tych historii, które są do cna przesycone miłością już po pierwszym rozdziale. Morderca? Ciekawie, nie powiem. Mam nadzieję, że na ten temat będzie coś więcej. Jedyny błąd, na który zwróciłam uwagę, to słowo "cię", które w wypowiedziach bohaterów powinno być pisane z małej litery, ponieważ nie jest to zwrot grzecznościowy. Ja sama dość często się na tym łapię - z przyzwyczajenia ;). Jestem ciekawa jak wszystko się rozwinie, bo póki co, ciężko mi jest oceniać. Nie wspomniałam jeszcze o jednej ważnej sprawie! Wygląd bloga jest PRZEPIĘKNY! Dawno takiego nie widziałam, naprawdę. Co tam wyraźna czcionka! Tło jest po prostu fantastyczne :)
    Byłabym wdzięczna za poinformowanie mnie na blogu o nowym rozdziale. Będę czytała i postaram się komentować jak najczęściej - oczywiście szczerze. Na temat błędów językowych, interpunkcyjnych czy też ortograficznych niewiele Ci pewnie powiem, ponieważ jestem amatorką, która ledwo wyciąga tróję z polskiego, ale pomogę tyle, na ile potrafię.
    Życzę szampańskiej zabawy w Sylwestra oraz udanego roku 2013!
    Pozdrawiam, Ameliaxoxo


    http://this-is-a-beautiful-mistake.blogspot.com/


    ps. Jeśli chcesz poznać więcej opinii na temat swojego opowiadania, powinnaś wyłączyć weryfikacje obrazkową podczas dodawania komentarzy. Można to zrobić w ustawieniach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa zajebiaszczy rozdział !. ; 3
    podziwiem Cię .! też bym chciała pisać takie opowiadania , może kiedyś się nauczę hehehe . ale wątpie a wracając to cóż mogę powiedzieć to co zawsze czekam na nn . < 3 / Z.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy